Ultra na gorąco. Tam gdzie kończy się fizyka, zaczyna się psychika

Ultramaraton Powstańca w gminie Wieliszew
Ultramaraton Powstańca w gminie Wieliszew
Anna Szlendak
Ultramaraton Powstańca w gminie WieliszewAnna Szlendak

Tam gdzie kończy się fizyka, zaczyna się psychika. Takimi słowami zagrzewał na trasie swojego syna kolega, któremu nigdy nie kończy się ani fizyka, ani psychika.

On jest z wojska, a ja jestem nienormalna. Tę cezurę poczułam we własnych nogach, kiedy to w słoneczną i parną niedzielę wystartowałam w II Ultramaratonie Powstańca, który odbył się na terenie gminy Wieliszew.

63 kilometry po lesie, żwirze, łące, asfalcie, piachu, wale -każdy kilometr za każdy dzień Powstania Warszawskiego. Każdy kilometr na długo pozostanie w mojej głowie, mam nadzieję, że w nogach będzie dużo krócej odczuwalny.

W życiu oficjalnie nie przebiegłam maratonu, raz zdobyłam medal w półmaratonie.

W życiu nie robiłam wielu rzeczy, a wiele robiłam pod prąd. Tak też było z pomysłem wystartowania w wieliszewskim ultramaratonie. Pół roku temu ruszyły zapisy. Wraz z ekipą Bravehearts Legionowo miałam biec w sztafecie, jednak, długo nie myśląc, zaznaczyłam udział w biegu jako solistka.

Opłaciłam, nie myślałam, zapomniałam, bo kto w styczniu czy lutym będzie myślał, co będzie robił pod koniec lipca poza ewentualnym obmyślaniem destynacji urlopowej.

Czas jednak leci nieubłaganie, a ja nie nastawiłam budzika i jak zawsze zaspałam na mocne i rzetelne przygotowania. Kiedy zaczęłam czytać o tym, co i jak do ultra, a potem spojrzałam w kalendarz, to mocno się przestraszyłam. Tak jakby chyba nie zdążę… No ale powiedziało się A, trzeba powiedzieć B i zacząć pokonywać te 30 km co najmniej raz w tygodniu.

Jak pomyślałam, tak też zrobiłam. Oczywiście nie zawsze się dało, nie zawsze się udawało.

Trochę miałam wybiegane - dopóty, dopóki nie uderzyłam się kolanem w barierkę. Wówczas myślałam, że koniec imprezy i o biegu mogę zapomnieć. "Koniec" - myślę. Na szczęście ilość końskiej maści, okładów z lodu chyba troszkę pomogła, bo kolano cudownie przestało doskwierać.

Na ostatni dzień lipca zapowiadali upał, a ja jedyne czego się bałam, to tego, że kolano da o sobie znać, a ja dam sobie spokój.

Nie dałam i wstałam, by skoro świt pojawić się na starcie. Żele, woda, muzyka, dobre nastawienie, a wokół przyjaciele z Bravehearts Legionowo, którzy biegli w dwóch sztafetach, dzieląc się między sobą kilometrami i około 500 innych osób, które postanowiły wziąć udział w tym wyjątkowym biegu.

6.30 wybiła, odśpiewanie hymnu i wraz z innymi biegaczami ruszyliśmy w stronę słońca.

Słuchając rad, nie narzucałam sobie dużego tempa, by mieć siły na dalsze kilometry. Miło i sympatycznie wraz z kolegą Piotrem, który mieszka na co dzień w tamtych terenach, dowiedziałam się, kto ma mieszkanie przy tej ulicy, do kogo skręca się w prawo, a prosto to dojeżdża się do szwagra. Piotrowi zresztą jestem wdzięczna za chęć pożyczenia skarpetek na trasę, bo ja, jak się okazało, założyłam za krótkie i nie do pary. Skarpetkami się nie wymieniliśmy, ale miłą konwersacja w niedzielny poranek i owszem.

Na drugim punkcie już czekali następni członkowie sztafet, w tym dwóch kompanów z Braveheartsowej drużyny. Gralu i Robercik nie posłuchali, jak im mówiłam, że "możecie szybciej, biegnijcie, ja nie przyspieszę, bo nie wiem, jak będzie za chwilę". Na takim moim marudzeniu szybko zleciało prawie 10 km. Myślę sobie… No właśnie, myślę, że zaczyna odzywać się kolano. Wyciągnęłam telefon, daje znać Klaudii, a ta szybko organizuje opaskę, która będzie czekała na kolejnym punkcie. Wtedy pomyślałam sobie, że jak na trasie mam dwie sztafety Braveheartsów, to ja i moje kolano jakoś się może doczłapiemy. Przy trzecim punkcie czekała opaska, a Artur, który miał biec ostatni odcinek, ale nie wiadomo skąd pojawiał się wszędzie i Majunia, która znana jest z tego, że jak jej stopa mówi, że nie dasz rady biec dziewczyno, bo boli, to ona jeszcze mocniej ja wciska w podłogę. Tu się rozdzieliłyśmy, ja włączyłam muzykę i w końcu wyrwałam do przodu. Nogi same niosły, opaskę zamiast na kolano założyłam na łokieć i biegnąc po lesie słuchałam Queen. Ależ mi to dało powera. Na czwartym odcinku znowu pierwsze co dostrzegłam, to czerwone spodenki Artura, a pierwsze, co usłyszałam, to donośny krzyk Klaudii i Madzi, która już dawno skończyła swój odcinek ze sztafety numer dwa. Ja pobiegłam do punktu regeneracyjnego, by w końcu zjeść coś słodkiego, a Klaudia poczekała na Majkę, by przejąć od niej plakietkę, która służyła za przysłowiową "pałeczkę" sztafetową.

Ja jeszcze łyk wody, jeszcze kawałek arbuza i dalej w trasę. Klaudia dogania. "Jeszcze jest dobrze" - myślę. Kolano jak bolało, tak boli, byleby nie bolało mocniej. Połowa dystansu za mną – wiem, że zaraz będzie gorzej. Klaudia przyspieszyła, zniknęła gdzieś za drzewami, a mi dobrze samej w tym lesie. Mijam kilka osób, potem pusta droga i znowu krzyki, znowu czerwone spodenki. Czekają, dopingują, ci co skończyli i ci co za chwilę zaczną. Zatrzymali się gdzieś w polu, by zrobić fotkę i sprzedać kopniaka motywującego.

Udaje się cały czas biec, mimo że wiele osób obok łączy marsz z biegiem. Ja mówię sobie, że nie przyszłam na pielgrzymkę, więc nawet mi przez myśl nie przejdzie, by przejść do marszu. Zbliżam się do kolejnego punktu, a tam już czekają Klaudia i Sebastian, którzy skończyli swój etap. Łyk wody, izotonik i dalej w drogę. Kolejne kilometry przede mną, ale już wiele za mną. Już tylko półmaraton i jestem w domu. Tak sobie myślę.

I wtedy zaczęło się piekło. Na początku taki lekki czyściec, w którym kolano zaczęło doskwierać mocniej, by od 47 kilometra stać się piekłem, jakie tylko Dante byłby w stanie opisać. Gorąco, kolano boli potwornie, do tego staw skokowy nie wiedzieć czemu mówi "nie dasz rady, zatrzymaj się". Wtedy postanowiłam założyć w końcu opaskę. Tylko pogorszyła sytuację. Nie podjęłam jednak ryzyka ponownego zdjęcia buta i zdjęcia opaski. Było źle, mogło być jeszcze gorzej. Jakiś mijający biegacz jakąś chwile temu powiedział, że jeszcze tylko 15 kilometrów i trzy w pamięci. Każdy kilometr stawał się jeszcze bardziej męczący fizycznie. Dla zepsucia stanu psychicznego, Dante wstawił plażę i wesołych ludzi – normalnych ludzi, którzy w upale leżą na leżaku i moczą nogi, a nie te nogi maltretują. Biegnę dalej w samotności i zastanawiam się, jak długo jeszcze, ile jeszcze dam radę. Uświadamiam sobie, że zostało około 10 km. W tym momencie rozkleiłam się jak krówki w upale. Jak na porządna krówkę przystało, ciągnęłam jednak te nogi za sobą, by za chwile stawić się na ostatnim punkcie. No i nie wiem, co by się stało, gdybym nie usłyszała i nie zobaczyła Majki i Marka ze sztafety Bravehearts, którzy ukończyli już swoje etapy i zawrócili, by mnie wspierać.

Najpierw jednak, uprzedzeni moim hipotetycznym nastrojem, zapytali, czy chcę, aby mi towarzyszyli. A ja właśnie na coś takiego chyba czekałam. Ta propozycja to było lepsze niż arbuz, którego na co dzień uwielbiam, ale po ponad 50 kilometrach nie byłam w stanie przełknąć. Szybko wypiłam tylko pół puszki coca-coli, którą wcisnęła mi Maja, by za chwile w towarzystwie pokonać ostatnie siedem kilometrów.

Moi kompani na ostatniej prostej zaczęli opowiadać dowcipy, różne historie ze swojego życia. Pozostała część sztafet już dzwoniła do moich kompanów, by wybadać sytuację, niczym przed urodzinowym przyjęciem niespodzianką. Biegnę, czy idę, jestem zła, czy wkurzona, klnę, czy płaczę. Że czekają, że trzymają kciuki, że zaraz koniec. Jeszcze tylko pokonanie schodów na wieżę kościelną, zbiegnięcie, co z bolącym kolanem jest nie lada wyczynem i ostatnie 2,5 kilometra. Dłużące się, ale pełne nadziei, bo ostatnie i ciągle w towarzystwie.

W końcu meta, w końcu boisko, na wejściu którego czekają NAJLEPSI LUDZIE, ekipa Bravehearts, która motywuje na tych ostatnich metrach. Chyba do mnie nie dociera, że to już koniec. Tak, wbiegamy, tak jest meta.

Udało się, pokonałam 63 kilometry w siedem godzin i 40 minut. Dobiegłam jako dziewiąta kobieta, byłam w połowie stawki. Jak na debiut chyba nie jest źle.

Medal, basen, makaron, a potem trening karate, zorganizowany na terenie miasteczka przez Satori Klub, bo przecież dobrze się czuje.

Te 63 kilometry zostaną w pamięci, nie tylko dlatego, że to pierwszy taki dystans. To cudowny bieg był po prostu. Śmiało mogę napisać, że jak biegać, to tylko w Wieliszewie. Tak się tam Tobą zaopiekują, że jak przestaniesz w siebie wierzyć, to ludzie tę wiarę w Ciebie wleją i wrzucą wraz z ogromną ilością wody z miodem i cytryną, owocami i domowym ciastem. Kto tylko miał jakiś zraszacz, to wystawiał, by chłodzić wodą i zagrzewać dopingiem. Tego nie brakowało na trasie. Organizatorzy wraz z wójtem gminy Pawłem Kownackim, który jest wprawionym długodystansowcem, dopięli wszystko na ostatni guzik - ba nawet na dwa guziki i do tego pomyśleli jeszcze o dodatkowym suwaku. Dlatego na pewno pojawię się tam za rok.

Piszę to następnego dnia, wtedy kiedy boli od stóp do ud. Podobno ma boleć. Podobno za chwilę będę chciała więcej. Nie podobno. A raczej na pewno. Mam tylko nadzieję, że na trasie już z mniej bolącym kolanem i z większą liczbą solistów z Bravehearts.

Ultramaraton na cześć Powstania Warszawskiego
Ultramaraton na cześć Powstania WarszawskiegoAnna Szlendak

Autor: Anna Szlendak

Źródło zdjęcia głównego: Anna Szlendak

Pozostałe wiadomości

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa w związku z prognozowanym silnym wiatrem i burzami ogłosiło alert dla części trzech województw. Służby ostrzegają przed możliwymi przerwami w dostawie prądu.

Alert RCB. "Unikaj otwartych przestrzeni"

Alert RCB. "Unikaj otwartych przestrzeni"

Źródło:
RCB, tvnmeteo.pl

Pogoda na Wielkanoc 2024. Święta zapowiadają się bardzo ciepło. Temperatura będzie przekraczać 20 stopni Celsjusza. Nie zabraknie słońca, niestety jest też duże ryzyko, że pojawią się burze.

Pogoda na Wielkanoc 2024. Może być blisko rekordu ciepła

Pogoda na Wielkanoc 2024. Może być blisko rekordu ciepła

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl

Tej nocy w części kraju będzie niebezpiecznie. IMGW wydał ostrzeżenia pierwszego i drugiego stopnia przed silnym wiatrem. Może osiągać w porywach prędkość do 90 kilometrów na godzinę. Z prognoz wynika, że pojawią się też burze.

Porywy nawet do 90 km/h. Tutaj będzie niebezpiecznie

Porywy nawet do 90 km/h. Tutaj będzie niebezpiecznie

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Pogoda na jutro. W piątek 29.03 wróci słońce. Jeśli pojawią się opady, to będą słabe i mokro zrobi się w nielicznych miejscach, wcześniej nieco więcej deszczu spadnie jednak nocą. Należy spodziewać się silnych porywów wiatru.

Pogoda na jutro - piątek 29.03. Nocą będzie padać, w dzień czeka nas dużo słońca

Pogoda na jutro - piątek 29.03. Nocą będzie padać, w dzień czeka nas dużo słońca

Źródło:
tvnmeteo.pl

Lodu na biegunach w wyniku zmian klimatycznych stopiło się już tak dużo, że wpłynęło to na ruch obrotowy Ziemi. Nasza planeta zwolniła - wynika z najnowszej analizy opublikowanej na łamach "Nature". Ma to znaczenie dla tego, jak odmierzamy czas.

Ziemia spowolniła, bo stopiło się zbyt dużo lodu. To może wpływać na odmierzanie czasu

Ziemia spowolniła, bo stopiło się zbyt dużo lodu. To może wpływać na odmierzanie czasu

Źródło:
CNN, nature.com, tvnmeteo.pl

Chmura pyłu znad Sahary zawisła w czwartek nad Atenami. Wiele osób skarżyło się na trudności w oddychaniu. Sytuację pogorszyła wyjątkowo wysoka temperatura powietrza. Lekarze zaapelowali, by unikać przebywania na zewnątrz.

Ateny za brudną zasłoną. Ludzie zgłaszali problemy z oddychaniem

Ateny za brudną zasłoną. Ludzie zgłaszali problemy z oddychaniem

Źródło:
AFP, ENEX

Dwa pasące się łosie, w tym jeden o nietypowym, białym umaszczeniu, sfilmowała Reporterka 24 pod Giżyckiem (woj. warmińsko-mazurskie). - To pierwsza odnotowana obserwacja łosia o takim umaszczeniu w historii. Jest to więc bardzo rzadki okaz - stwierdził Sławomir Kowalczyk z Nadleśnictwa Giżycko. Nagranie otrzymaliśmy na Kontakt 24.

Dwa łosie na wypasie, jeden z nich był "bardzo rzadki"

Dwa łosie na wypasie, jeden z nich był "bardzo rzadki"

Źródło:
Kontakt 24, tvnmeteo.pl

Król ludu Maorysów wezwał do nadania wielorybom podobnych praw do istot ludzkich, aby zwiększyć ochronę tych ogromnych i majestatycznych zwierząt. Kilka lat temu w Nowej Zelandii osobowość prawną przyznano górze i rzece.

Chcą, by wieloryby miały takie prawa jak ludzie

Chcą, by wieloryby miały takie prawa jak ludzie

Źródło:
PAP, tvnmeteo.pl

Nadchodzi Wielkanoc, której nieodłączną tradycją jest dekorowanie jajek. Część z nas decyduje się na używanie do tego barwników dostępnych w niemal każdym sklepie spożywczym, niektóre z nich zawierają jednak szkodliwe dla zdrowia substancje chemiczne. Badacze przypominają, że do przygotowania pisanek lepiej użyć naturalnych środków, które możemy znaleźć w swojej kuchni.

Czym malować jajka, żeby sobie nie zaszkodzić?

Czym malować jajka, żeby sobie nie zaszkodzić?

Źródło:
PAP

Osoby cierpiące na prozopometamorfopsję mogą postrzegać twarze innych ludzi jako zdeformowane i demoniczne. Amerykańskim badaczom udało się zrekonstruować sposób, w jaki jeden z pacjentów widzi świat. Jak przekazali, osoby cierpiące na tę chorobę często spotykają się z niezrozumieniem ze strony najbliższych i służby zdrowia.

Zamiast twarzy widzą demony. "Nagle wszyscy wyglądają jak z horroru"

Zamiast twarzy widzą demony. "Nagle wszyscy wyglądają jak z horroru"

Źródło:
PAP, Dartmouth College, Understanding PMO, Smithsonian Magazine

W Niemczech pojawił się projekt ustawy, który ma zakazać hodowli psów z "nieprawidłowościami układu kostnego". Budzi on wiele kontrowersji wśród miłośników jamników. Petycja przeciwko ustawie, stworzona przez organizację kynologiczną, zebrała już ponad 15 tysięcy podpisów.

Koniec jamników? W Niemczech pojawił się kontrowersyjny projekt ustawy

Koniec jamników? W Niemczech pojawił się kontrowersyjny projekt ustawy

Źródło:
CNN

W wielu miejscach Hiszpanii spadł śnieg. Dla miłośników nart, którzy wybierają się na święta w góry Sierra Nevada, to bardzo dobra wiadomość.

Do Hiszpanii wróciła zima

Do Hiszpanii wróciła zima

Źródło:
ENEX

Trzęsienie ziemi nawiedziło północno-wschodnie Włochy. Miało magnitudę 5 - podało Europejsko-Śródziemnomorskie Centrum Sejsmologiczne (EMSC). Wstrząsy były odczuwalne także poza Włochami.

Nocne trzęsienie ziemi we Włoszech. Odczuto je także poza granicami kraju

Nocne trzęsienie ziemi we Włoszech. Odczuto je także poza granicami kraju

Źródło:
USGS, corriere.it

Pył znad Sahary dociera nad Polskę. Jego największe stężenie w czwartek wystąpi we wschodniej części kraju. Kolejna porcja pustynnego pyłu przewidywana jest w naszej części Europy w sobotę oraz w świąteczną niedzielę.

Saharyjski pył nad Polską. Dotrze w kilku dawkach

Saharyjski pył nad Polską. Dotrze w kilku dawkach

Źródło:
tvnmeteo.pl, IMGW

Do ośrodka ratującego dzikie zwierzęta w Knutsford w Wielkiej Brytanii zgłosiła się w ubiegłym tygodniu kobieta zaniepokojona stanem jeża, którego poprzedniego wieczora znalazła na poboczu drogi. Jak wyjaśniła, zwierzę przez całą noc nie tylko nie tknęło karmy, jaką mu podała, ale też nie ruszyło się nawet o milimetr. Jeż okazał się pomponem od czapki.  

Całą noc opiekowała się znalezionym jeżem. Okazało się, że to pompon  

Całą noc opiekowała się znalezionym jeżem. Okazało się, że to pompon  

Źródło:
Independent, BBC, TVN24.pl

Strażacy walczą z pożarami lasów w różnych częściach Meksyku. Zginęło kilka osób. Tylko przez dwa tygodnie tego miesiąca ogień strawił obszar o powierzchni ponad 13 tysięcy hektarów.

Szaleją pożary, jest kilkoro zabitych

Szaleją pożary, jest kilkoro zabitych

Źródło:
Reuters, infobae.com, AP, tvnmeteo.pl

Wielkimi krokami zbliżają się Święta Wielkanocne. Na stołach królować będą jajka. Ile możemy ich zjeść?

Ile jajek można jeść tygodniowo?

Ile jajek można jeść tygodniowo?

Źródło:
PAP

Korzystając z samochodu, w każdej sytuacji chcemy pokonać naszą trasę komfortowo i bezpiecznie oraz liczyć na niezawodność naszego pojazdu. Wpływ na to ma wiele czynników, do których należy oczywiście także to, jakie paliwa wlewamy do zbiornika w trakcie wizyt na stacjach benzynowych. Dziś przedstawimy powody, dla których warto - oczywiście jeśli jeszcze tego nie robimy - zacząć tankować paliwa premium marki MOL.

Potrójny efekt działania paliwa w twoim samochodzie

Potrójny efekt działania paliwa w twoim samochodzie

Astronomowie donoszą o nowym odkryciu w pobliżu supermasywnej czarnej dziury, znajdującej się w centrum Drogi Mlecznej. Zaobserwowana została tam obecność silnych spiralnych pól magnetycznych, która jest zaskakująco podobna do struktury wokół czarnej dziury w innej galaktyce - poinformowało Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO). Odkrycia dokonano dzięki nowemu obrazowi, dostarczonemu przez Teleskop Horyzontu Zdarzeń.

Odkryto silne spiralne pola magnetyczne w pobliżu czarnej dziury w Drodze Mlecznej

Odkryto silne spiralne pola magnetyczne w pobliżu czarnej dziury w Drodze Mlecznej

Źródło:
PAP, tvnmeteo.pl, ESO

Kraina Wygasłych Wulkanów trafiła w środę na listę Światowych Geoparków UNESCO. Położony w Sudetach geopark to już trzecie wyróżnione w ten sposób miejsce na terenie naszego kraju. - Potwierdza to, że Polska może poszczycić się dziedzictwem geologicznym o międzynarodowym znaczeniu - powiedziała dr Katarzyna Szadkowska, kierowniczka Pracowni Geologii Złożowej i Środowiskowej w Oddziale Dolnośląskim PIG-PIB we Wrocławiu.

Geopark z Polski trafił na listę UNESCO

Geopark z Polski trafił na listę UNESCO

Źródło:
PAP

Ekspozycja na sztuczne i jasne światło nocą może zwiększać ryzyko udaru mózgu oraz innych chorób naczyniowych mózgu - poinformowali naukowcy z Uniwersytetu Zhejiang w Chinach. Dodali, że podobne działanie ma narażenie na zanieczyszczone powietrze.

Sztuczne światło może zwiększać ryzyko udaru

Sztuczne światło może zwiększać ryzyko udaru

Źródło:
PAP, ahajournals.org

Himalaiści wspinający się na Mount Everest od tego roku będą musieli zabierać swoje kupy ze zbocza góry. To część inicjatywy lokalnych związków wspinaczkowych i nepalskich gmin, która ma na celu walkę z zanieczyszczeniem na najwyższym szczycie świata. Każdy wspinacz otrzyma wyposażenie pomagające mu uporać się z tym problemem.

Nie będzie można zostawiać kupy na Mount Evereście

Nie będzie można zostawiać kupy na Mount Evereście

Źródło:
CNN, The Guardian

Zastrzelono niedźwiedzia, który w połowie marca ranił pięć osób w Liptowskim Mikułaszu na Słowacji - poinformował w środę Tomasz Taraba, minister środowiska. Do identyfikacji zwierzęcia użyto drona oraz zdjęć i filmów.

Zastrzelono niedźwiedzia, który ranił pięć osób w Liptowskim Mikułaszu

Zastrzelono niedźwiedzia, który ranił pięć osób w Liptowskim Mikułaszu

Źródło:
PAP

Niesporczaki, maleńkie bezkręgowce, słyną z tego, że potrafią przetrwać w ekstremalnych warunkach. Międzynarodowy zespół badaczy odkrył, że białka tych stworzeń mogą spowalniać procesy zachodzące w ludzkich komórkach.

Czy wieczną młodość będziemy zawdzięczać niesporczakom?

Czy wieczną młodość będziemy zawdzięczać niesporczakom?

Źródło:
sciencedaily.com, uwyo.edu

Jeleń o imieniu Isaia, który stał się maskotką Cortiny d'Ampezzo, został przetransportowany do oddalonego od włoskiej miejscowości lasu - podały lokalne media. Zwierzę zasłynęło wizytami na miejscowym targowisku, gdzie chodziło między straganami w poszukiwaniu jedzenia.

Jeleń bywał częstym gościem na targu we Włoszech. Trzeba było go wywieźć do lasu

Jeleń bywał częstym gościem na targu we Włoszech. Trzeba było go wywieźć do lasu

Źródło:
PAP, ansa.it

Mikroplastik przenika do gleby tak głęboko, że trafia nawet do próbek archeologicznych. Brytyjscy naukowcy znaleźli cząsteczki tworzyw sztucznych na głębokości ponad siedmiu metrów. Co ciekawe, niektóre zanieczyszczone próbki zostały pobrane w ubiegłym wieku, na długo przed rozpowszechnieniem się terminu "mikroplastik".

Znaleźli mikroplastik w glebie pochodzącej z I wieku naszej ery

Znaleźli mikroplastik w glebie pochodzącej z I wieku naszej ery

Źródło:
CNN, University of York

Samice i samce jednego z gatunków pająków mogą współpracować, by oszukać zarówno drapieżniki, jak i ofiary. Naukowcom udało się zaobserwować parę osobników ustawionych w taki sposób, że przypominały otaczające je kwiaty. Być może jest to pierwszy zarejestrowany przypadek kooperatywnego mimetyzmu.

Para pająków udawała kwiat. "Udało im się oszukać moje oczy"

Para pająków udawała kwiat. "Udało im się oszukać moje oczy"

Źródło:
New Scientist, Science X Network

Argentyna zmaga się z największą w historii kraju epidemią dengi. Tylko w ubiegłym tygodniu odnotowano prawie 24 tysiące nowych infekcji - podał w poniedziałek miejscowy dziennik "Pagina 12".

Prawie 24 tysiące zachorowań w tydzień. Epidemia dengi w Argentynie

Prawie 24 tysiące zachorowań w tydzień. Epidemia dengi w Argentynie

Źródło:
PAP, Reuters, Pagina 12