Bieg bez mety, czyli ultramaraton który nie wyszedł

Końcówka biegu - na dole widać Wierchomlę

Potykam się o własne nogi, oczy na zapałki, ale jak zaczyna się zbieg, gnamy z Łyskiem jak szaleni. "Kawy, chociaż malutkiej filiżanki kawy... królestwo za kawę!". I chociaż opanowuję zmęczenie, tym razem bieg nie kończy się euforią przed metą. Tym razem mety w ogóle ma.

- Czy to jest bar albo coś takiego? - Tak, a o co chodzi? - Kawa! Potrzebuję kawy! Bardzo proszę, zapłacę!

Problemy

Wyjazd na Festiwal Biegowy w Krynicy zaczyna się niewinnie i jak zwykle: wyjazd z Warszawy, wieczorna droga... Ale tu już coś zaczyna się psuć. No bo niby wszystko normalnie, niczego nie brakuje, pies grzeczny, droga dobra, nic szczególnego. Ale Lista Przebojów Trójki nie idzie. To znaczy idzie, ale nie da się jej słuchać w aucie, bo szumi, aż w końcu zanika nam ta Trójka zupełnie. Nic to, słuchamy płyt.

Drugi zwiastun zła jest jest już rano. Jadę na punkt, z którego ruszają autobusy, autem i nagle ulewa. "Jeeejku. Nie. Może by zawrócić? Łóżeczko takie cieplutkie, można przecież pobiec sobie na 34..." - myślę. I prawie płaczę, że jadę na ten start. Zerkam jeszcze na termometr, a tam 12 stopni. "Przecież ja się na to nie przygotowałam do cholery... zmarznę!". Jakoś to wszystko mi zupełnie nie leży, ale jadę. Na szczęście po chwili przestaje lać.

Potem na starcie naszej 64-kilometrowej trasy jest małe spięcie o wucet ("Te tojtoje nie są dla was, tylko dla ludzi z Krynicy. Wy musicie iść tam do kolejki", a kolejka: 10 minut i ani metra do przodu...) i test kamery. Tu kolejny "zonk". Ktoś (ja?!) zostawił ją w aucie włączoną na noc i teraz w baterii jest ZERO. Pięknie. Filmu nie będzie.

Start

Początek na szczęście jest już całkiem dobry. Układam sobie w głowie, żeby z powodu krótkiej nocy i kilku mało sprzyjających okoliczności przed startem (m.in. braku kawy), nie gnać i biec tylko dla przyjemności. I dla psa - dawno już nie biegał długich dystansów i teraz aż rwie się do startu. Gdy ustawiamy się z tyłu, jak zwykle urządza swój pseudohaskowy koncert - wyje, szczeka, jęczy i śpiewa. Biec zaczynamy równo o ósmej.

Profil trasy ultramaratonu na 64 kmFestiwal Biegowy

Jest miło, bo pierwsze kilometry to odcinek od domu wypoczynkowego Perła Południa w stronę Radziejowej. To miejsce, gdzie jako dziecko jeździłam z bratem, mamą i babcią na wakacje. Odżywają wspomnienia: Perła, Jantar, potem ścieżka w górę... o, tu kiedyś rósł łubin, a tam chodziliśmy z babcią na trawkę, a tu wpadłam w krowiego placka... no dobra, to ostatnie wspomnienie próbuję wymazać. Biegnie się dobrze, pod górę podchodzimy sprawnie, jest git.

Widoki na trasie były piękne

Łączenie z bazą

Do południa wymieniamy SMS-y z bazą - tam na dole, w samo południe w biegu na 34 kilometry startuje mój mężczyzna i przyjaciółka Kasia. Przekazuję im dane: najpierw, że przemarzłam na starcie i żeby ubrali się w koszulki z długim rękawem, a potem, że jednak "na krótko", bo słońce przygrzewa. Oni zdają relację z porannej owsianki. Nasze trasy pokrywają się (dołączają się do naszej trasy w Piwnicznej i do mety oba biegi lecą razem), ale nie ma szans na spotkanie. Żeby się udało, pierwszy, 30-kilometrowy odcinek musiałabym pokonać w cztery godziny. Na teraz to dla mnie za szybko, szkoda.

Owce na trasie

Ale są plusy: dzięki temu, że nie gnam, mogę zatrzymać się na punkcie żywieniowym na Przehybie, spokojnie napoić i nakarmić psa Łyska i siebie, odpocząć chwilę, pogadać z ludźmi. Gdy już znów biegniemy, oczy mi się zamykają, zaczynam się potykać o własne nogi. Nie było kawy rano, to teraz nie ma energii. Na domiar złego nie wzięłam żeli... Niedobrze.

Łysek z tyłu

Energia pojawia się dopiero po kilku kilometrach, gdy jest już z górki do Piwnicznej. Lecimy wtedy z Łyskiem z prędkością światła i dogadujemy się doskonale! Drogi usłane są kamieniami, dlatego nie pozwalam psu biec przodem. Gdybyśmy tak się ustawili, on ograniczałby mi pole widzenia, na pewno zaraz skończyłoby się to wywrotką. Na prowadzenie wysuwam się ja, Łyska zaganiam do tyłu, żeby biegł po moich śladach. I świetnie się to sprawdza! Pies nie wyprzedza, trzyma tempo, jest grzeczny jak nigdy. Gnamy i wyprzedzamy tak wszystkich. Zaraz potem zaczynają się płyty, asfalt i po kilku kilometrach jesteśmy już w Piwnicznej. Tam znów punkt z jedzeniem i spotkania.

Jeden kolega wyraźnie ma problemy z kolanami. Pobolewają go po zewnętrznej stronie. - Rozmasuj sobie pasma biodrowo-piszczelowe. Butelką chociaż, czymkolwiek, może pomoże. Rozciągnij - radzę. Chłopak na początku nie dowierza, ale potem idzie i faktycznie próbuje tą butelką trochę sobie pomóc. Wszystko z uśmiechem, bez miny cierpiętnika. Po chwili rusza w dalszą trasę. A my z Łyskiem mamy jeszcze spotkanie z panią, która chce koniecznie zrobić sobie fotkę z psem. Ja wymieniam wrażenia z siedzącym nieopodal Krzyśkiem. - Nie mam energii zupełnie, kawy bym się napiła - żalę się, chociaż nie mam tego w zwyczaju. Ta kawa nie chce wyjść mi z głowy. - Rozumiem, ja też jestem kawoszem - kiwa głową. I rzuca mi żel. - To na brak sił - mówi. Dziękuję mu i ruszamy. Nie wiem jeszcze, że już za następną górką spełni się moje kawowe marzenie.

Kawa

Po tym, jak udaje się podejść pod - wydaje się, że całkiem pionową - górkę, a potem zbiec, na horyzoncie zaczyna majaczyć mi jakaś grupa ludzi i chyba jakiś neon browaru. "Bar! To musi być bar!" - myślę z radością. A jeżeli na zewnątrz są ludzie przy stoilikach, to znaczy, że jest czynny!

- Czy to jest bar albo coś takiego? - pytam. - Tak, a o co chodzi? - odpowiada zaskoczona pani z baru. - Kawa! Potrzebuję kawy! Bardzo proszę, zapłacę! - Mamy kawę... - To ja poproszę bardzo pilnie i bardzo szybko kawę. Z mlekiem. - Zrobię, ale to nie będzie szybko... - Ile?! - 2 minuty... - Dobrze, dobrze! Poproszę! - Proszę sobie usiąść i odpocząć. A tu jest woda dla psa... - odpowiada pani. Głupio mi, że tak prosto z mostu i może nie do końca grzeczne na początku. Uśmiecham się i bardzo grzecznie dziękuję za troskę. Zaraz potem siedzę już przy stole i sączę kawę. Jeżeli mam biec jeszcze 30 kilometrów, to muszę być przytomna. W międzyczasie mija nas Krzysiek, który z Piwnicznej ruszył trochę po nas. Machamy sobie tylko z oddali.

- Mieszkamy tu na przeciwko, jesteśmy na wakacjach, jeździmy tu od siedmiu lat - zagaduje tymczasem kobieta, która siedzi przy stole i kibicuje. - Tu przebiegło już bardzo dużo ludzi! - mówi. Razem ze znajomymi co roku siedzi tu i zagrzewa do walki. - Ile was wystartowało? Kilkaset? - pyta młody chłopak, syn mojej kawowej wybawczyni. W pośpiechu przeliczam, wychodzi mi, że ponad 1,5 tys. biegaczy. Chłopak jest mocno zaskoczony.

Po kilku minutach rozmowy muszę się żegnać, bo na nas czas. Dziękuję za kawę i razem z Łyskiem ruszamy w dalszą drogę pod górę.

Krzyży było po drodze kilka

Pod białą kapliczką

Drugie podejście za Piwniczną nie jest już tak strome jak pierwsze. Albo to przez kawę idzie mi się lżej. Podziwiam widoki cudownie oświetlonych gór i uśmiecham się do ludzi z którymi się mijam. Co jakiś czas przy drodze pojawiają się kapliczki. Pamiętam podobne z dzieciństwa w Beskidzie Sądeckim - wtedy, zmęczeni drogą, czasem siadaliśmy na kamieniach, a potem zaglądaliśmy do środka przez malutkie okienka. Teraz przy jednej z takich kapliczek - tym razem śnieżnobiałej - z daleka widzę klęczącego człowieka. Chłopak, który idzie przede mną, zagaduje go, ale ten odmachuje ręką, że wszystko OK, więc biegacz leci dalej. Mi coś nie pasuje.

- Nie mów, że wszystko okej, bo nie jest okej. Co się dzieje i jak mogę ci pomóc? - pytam od razu. - Nie no, nic mi nie jest, tylko wymiotuję od jakiegoś czasu, ale zaraz mi przejdzie. Tylko nic nie mogę zjeść, bo zaraz zwracam...

"Dzwoń, nie ma na co czekać!"

Po krótkiej rozmowie widzę, że sytuacja jest... słaba. Kolega problemy z żołądkiem ma od jakichś 20 km. Mimo to chce kontynuować i dość do punktu w Wierchomli, który oddalony jest o 7 km od miejca, gdzie się znajdujemy. Nie ma takiej możliwości, żebyśmy z Łyskiem zostawili tego chłopaka teraz samego. Chociaż on sam nalega, żebyśmy sobie szli bez niego. - Daj spokój, i tak słabo mi się biegło - mówię mu na odczepne i zakotwiczamy się z psem obok. Potem jeszcze kolega podejmuje krótką walkę ze swoim organizmem i kawałek przechodzi, ale po chwili znów zwija się w pół, siada, a po chwili już leży. - Dzwoń, nie ma na co czekać! - mówi biegacz, który właśnie przechodzi obok. "OK, czyli to już ten moment" - zgadzam się i wyciągam telefon. Krótka rozmowa z GOPR-owcami, opisanie objawów, naszej pozycji i już chłopaki jadą nam z pomocą.

A my czekamy i gadamy. O wszystkim: bieganiu z psem, o motywacji, o tym, że kolega ma się w ogóle nie przejmować tym, że nie skończy. Bo się przejmuje - z jego ust pada "mięczak" i inne epitety, które wysyła pod swoim adresem. 50 tysięcy razy powtarzam mu, że "czasem tak jest i już" i że nie ma na to wpływu, że żołądek strajkuje. Opowiadam historię z zapiekankami ze stacji, które kilka razy załatwiły mnie na biegach. Łysek, który kładzie się obok, tym razem już nie piszczy, nie skomle, że za długo siedzimy, ani nie tarza się w trawie jak głupek. Leży dostojnie i przygląda się całej sytuacji z powagą i spokojem. Ja oddaję jeszcze choremu chłopakowi folię NRC, którą noszę w plecaku na wszelki wypadek, i każę mu się okrywać za każdym razem, gdy tylko gdzieś zaczyna mu spadać z ramion. - Gorzej niż w domu - żartuje, ale słucha poleceń.

Bez szans na limit

Gdy przyjeżdża GOPR, już wiem, że na punkt w Wierchomli w limicie nie zdążę (na naszej trasie kilka jest takich punktów, na które dotrzeć musimy w odpowiednim czasie, w Wierchomli jest to osiem godzin). Jeszcze na chwilę uwierzę, że się uda ("Zdążysz, zdążysz, to blisko już, dawaj!" - zachęcają ratownicy), ale gdzieś po trzech kilometrach spotykam Rysia i Grzesia, którzy swoimi wyliczeniami (5 km w 22 minuty) sprowadzają mnie na ziemię. I to nawet dobre - wiemy, że nie zdążymy, więc od tej pory idziemy już razem, wesoło gawędząc i ciesząc się widokami. Jest gorąco, pięknie, a przed nami już nic pod górę. Cieszymy się, jak możemy z kilometrów, jakie zostały do naszej "mety" na 41. kilometrze.

Gdy docieramy do asfaltu, wstępujemy jeszcze do sklepu na picie i dalej spokojnie spacerujemy do punktu. Zaraz potem za nami pojawia się quad, który zamyka zawody.

Quad dogonił nas na ostatnich metrach przed punktem

Idziemy całą szerokością drogi, wesoło rozmawiamy, żartujemy. Jako ostatnią rzecz przed "metą" robię tradycyjne pĄpki, a zaraz potem przed nami jak spod ziemi wyrasta sędzia z wystawioną do góry ręką z czerwoną kartką - taką samą, jakie mają sędziowie na meczach. - Muszę zabrać wasze numery - mówi ostro. Uśmiechamy się znów i nie oddajemy ich bez walki - robimy sobie jeszcze pamiątkowe zdjęcie. Po chwili oficjalnie kończymy nasz bieg.

Sędzia czekał na biegowe niedobitki

A tak wyglądały pĄpki po Półmaratonie Praskim w Warszawie:

Półmaraton Praski 2015
Półmaraton Praski 2015

Autor: Katarzyna Karpa (k.karpa@tvn.pl)

Pozostałe wiadomości

Kolejne dni przyniosą nam wiele niespokojnych chwil w pogodzie. Wiry niżowe będą wysyłały w naszą stronę kolejne fronty atmosferyczne, przynoszące ze sobą chmury, deszcz, a lokalnie nawet opady śniegu. Nocami temperatura przy gruncie spadnie do zaledwie -5 stopni Celsjusza.

Wiry niżowe sprawią, że w weekend miejscami sypnie śniegiem

Wiry niżowe sprawią, że w weekend miejscami sypnie śniegiem

Źródło:
tvnmeteo.pl

IMGW ostrzega przed przymrozkami, które tej nocy wystąpią w prawie całym kraju. Obowiązują też alerty przed oblodzeniem, a to oznacza, że warto zachować szczególną ostrożność.

Będzie naprawdę zimno. Alerty IMGW w 14 województwach

Będzie naprawdę zimno. Alerty IMGW w 14 województwach

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Nagłe opady deszczu i krupy śnieżnej nawiedziły w czwartek Poznań, czego na własnej skórze doświadczył reporter TVN24 Aleksander Przybylski. Jak wyjaśniła synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek, nad Polską przechodzi masa zimnego, niestabilnego powietrza, która napędza te pogodowe zmiany.

Pogoda jest dziś chwiejna. Na reportera TVN24 spadła krupa śnieżna

Pogoda jest dziś chwiejna. Na reportera TVN24 spadła krupa śnieżna

Źródło:
TVN24, tvnmeteo.pl

W kwietniu zima lubi nam o sobie przypominać. W czwartek w części kraju pojawiły się opady śniegu. Są one związane z przechodzącym nad Polską chłodnym frontem atmosferycznym.

Kwiecień plecień na całego. W Polsce spadł śnieg

Kwiecień plecień na całego. W Polsce spadł śnieg

Źródło:
tvnmeteo.pl, Kontakt 24

Po gorącym, wręcz letnim początku kwietnia przeżywamy bolesne ochłodzenie. Jaka będzie druga połowa kwietnia i co pokazuje prognoza pogody na majówkę 2024? Najświeższe wyliczenia modeli meteorologicznych przejrzała nasza synoptyk Arleta Unton-Pyziołek.

Pogoda na majówkę 2024. "Widać światełko w tunelu"

Pogoda na majówkę 2024. "Widać światełko w tunelu"

Źródło:
tvnmeteo.pl

W Dubaju, który nawiedziła potężna burza z ulewnym deszczem, trwa sprzątanie po powodziach. Na lotnisku wciąż występują utrudnienia, ale jak przekazały władze portu lotniczego w czwartek po południu, w ciągu 24 godzin sytuacja powinna wrócić do normy.

"To była najbardziej przerażająca sytuacja, jakiej doświadczyłem"

"To była najbardziej przerażająca sytuacja, jakiej doświadczyłem"

Źródło:
Reuters, The Guardian, CNN

Słonica o imieniu Viola uciekła we wtorek z wędrownego cyrku odwiedzającego miasto Butte w stanie Montana. "Spacerowała sobie ulicą, pokonała jedną lub dwie przecznice" - informował szeryf.

Słonica uciekła z cyrku i chodziła po ulicy. Nagranie

Słonica uciekła z cyrku i chodziła po ulicy. Nagranie

Źródło:
Reuters

Pogoda na dziś. W czwartek 18.04 pojawią się opady deszczu, a w górach deszczu ze śniegiem i śniegu. Termometry pokażą maksymalnie 10 stopni Celsjusza.

Pogoda na dziś - czwartek, 18.04. Wiatr spotęguje odczucie chłodu

Pogoda na dziś - czwartek, 18.04. Wiatr spotęguje odczucie chłodu

Źródło:
tvnmeteo.pl

Potężna ulewa nawiedziła Dubaj i spowodowała, że zalane zostały drogi, metro i lotnisko. O sytuacji w największym mieście Zjednoczonych Emiratów Arabskich opowiadali Polacy.

"Zamknięte są szkoły, biura". Relacje Polaków z zalanego Dubaju

"Zamknięte są szkoły, biura". Relacje Polaków z zalanego Dubaju

Źródło:
Kontakt 24, Reuters

Doszło do kolejnej erupcji wulkanu Ruang położonego na indonezyjskiej wyspie o takiej samej nazwie. Władze wydały ostrzeżenie przed tsunami. Zamknięto też międzynarodowe lotnisko w mieście Manado.

Przez erupcję wulkanu zamknięto lotnisko. "Musimy zachować czujność"

Przez erupcję wulkanu zamknięto lotnisko. "Musimy zachować czujność"

Źródło:
Reuters, PAP, CNN

Największe od 75 lat opady deszczu nawiedziły Zjednoczone Emiraty Arabskie. - Woda na największej ulicy miała ponad metr głębokości, na 11 godzin utknąłem w samochodzie obok setek innych kierowców - powiedział Samir Saleh Din, mieszkaniec Dubaju.

Powodzie w Dubaju. "Chciałem kupić coś do jedzenia, wróciłem do domu dopiero następnego dnia"

Powodzie w Dubaju. "Chciałem kupić coś do jedzenia, wróciłem do domu dopiero następnego dnia"

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, tvnmeteo.pl, PAP

Intensywne opady deszczu sparaliżowały Zjednoczone Emiraty Arabskie. W Dubaju, gdzie doszło do gwałtownej powodzi błyskawicznej, w 12 godzin spadło tyle deszczu, ile zwykle jest notowane przez rok. Czy zasiewanie chmur w ZEA, regularnie stosowane do modyfikacji pogody w tym kraju, mogło przyczynić się do tak katastrofalnej sytuacji?

Powódź błyskawiczna w Dubaju. Pytania o sztuczny deszcz

Powódź błyskawiczna w Dubaju. Pytania o sztuczny deszcz

Źródło:
Bloomberg, CNBC, WIRED, PAP, Reuters, AFP, tvnmeteo.pl

Zjednoczone Emiraty Arabskie nawiedziła potężna ulewa. Ulice w Dubaju zamieniły się w rwące potoki. Dubajska policja uratowała kota, który kurczowo trzymał się łapami klamki zalanego samochodu.

Kot trzymał się klamki auta. Nagranie z zalanego Dubaju

Kot trzymał się klamki auta. Nagranie z zalanego Dubaju

Źródło:
Reuters, tvnmeteo.pl

Na terenie jednej z posiadłości w mieście Wagga Wagga w Australii w wyschniętym potoku znaleziono ponad 500 martwych koni. Władze stanu Nowa Południowa Walia i lokalna policja wszczęły szeroko zakrojone śledztwo - podały lokalne media.

Ponad 500 martwych koni. Znaleziono je w wyschniętym potoku

Ponad 500 martwych koni. Znaleziono je w wyschniętym potoku

Źródło:
ABC, PAP, The Guardian

Alert RCB. W kolejnych regionach Polski będzie zrzucana z samolotów szczepionka dla lisów przeciwko wściekliźnie. Z tego powodu Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało alert do mieszkańców kilku regionów.

Alert RCB. "W lasach będzie zrzucana szczepionka"

Alert RCB. "W lasach będzie zrzucana szczepionka"

Źródło:
RCB, PAP, tvnmeto.pl

Chociaż mamy połowę kwietnia, to w polskich lasach pojawiły się już grzyby. I to takie, których występowanie przypada zwykle na początek maja. - Wegetacja rozpoczęła się już trzy-cztery tygodnie wcześniej niż zwykle - przekazał w rozmowie z tvnmeteo.pl Wiesław Kamiński, grzyboznawca. Jakie grzyby można już spotkać?

"Jeszcze nie było takiej sytuacji, żeby sezon wiosennych grzybów zaczął się tak wcześnie"

"Jeszcze nie było takiej sytuacji, żeby sezon wiosennych grzybów zaczął się tak wcześnie"

Źródło:
tvnmeteo.pl

Sytuacja powodziowa w Rosji i Kazachstanie jest bardzo trudna. Poziom wody w rzekach cały czas rośnie. Ewakuowano łączne 200 tysięcy osób. Żywioł zniszczył tysiące domów.

Ewakuowano 200 tysięcy osób. "Natychmiast udajcie się w bezpieczne miejsca"

Ewakuowano 200 tysięcy osób. "Natychmiast udajcie się w bezpieczne miejsca"

Źródło:
Reuters

Ciepły początek kwietnia spowodował, że na tatrzańskich szlakach możemy natknąć się na jedyny jadowity gatunek węża w Polsce, czyli żmiję zygzakowatą. Jad może być niebezpieczny dla dzieci, osób starszych lub uczulonych, dlatego kiedy dojdzie do ukąszenia, zawsze należy zadzwonić po pomoc.

Żmije zygzakowate. "Gdy je zobaczymy, oddalmy się, pozostawiając je w spokoju"

Żmije zygzakowate. "Gdy je zobaczymy, oddalmy się, pozostawiając je w spokoju"

Źródło:
PAP, tvnmeteo.pl

Po wyjątkowo ciepłym początku kwietnia do Polski powróciła zimowa aura. Śnieg spadł we wtorek rano na północy kraju. Ochłodzenie może trwać nawet do końca kwietnia.

Załamanie pogody. Wróciły opady śniegu

Załamanie pogody. Wróciły opady śniegu

Źródło:
tvnmeteo.pl, Kontakt 24, TVN24

W samolot Polskich Linii Lotniczych LOT nad Szczecinem uderzył piorun. Maszyna musiała zawrócić do Warszawy.

Piorun uderzył w samolot LOT

Piorun uderzył w samolot LOT

Źródło:
tvnmeteo.pl

Pożar wybuchł w zoo w Eupatorii w nocy z poniedziałku na wtorek. Ogród zoologiczny położony jest na anektowanym przez Rosję ukraińskim Krymie. Jak podał portal Krym.Realii, tamtejsza filia Radia Swoboda, w wyniku żywiołu zginęło ponad 200 zwierząt.

Pożar w zoo na Krymie. Zginęło ponad 200 zwierząt

Pożar w zoo na Krymie. Zginęło ponad 200 zwierząt

Źródło:
PAP, novinite.com, Krym.Realii

Co najmniej 19 osób zginęło w wyniku gwałtownych powodzi w Omanie. Większość ofiar to dzieci - podał w poniedziałek dziennik "Times of Oman", powołując się dane władz w Maskacie. Ewakuowano ponad tysiąc osób ze szkół.

Kataklizm w Omanie. Nie żyje 19 osób, większość to dzieci

Kataklizm w Omanie. Nie żyje 19 osób, większość to dzieci

Źródło:
PAP, Reuters, "Times of Oman"

Kawałek metalu, który 8 marca spadł na dom Alejandra Otero w Naples na Florydzie, pochodził z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) – potwierdziła w poniedziałek NASA. Obiekt uszkodził dach budynku i przebił się przez jego dwa piętra. 

Kawałek metalu przebił dwa piętra domu. NASA ujawnia, skąd pochodzi kosmiczny śmieć 

Kawałek metalu przebił dwa piętra domu. NASA ujawnia, skąd pochodzi kosmiczny śmieć 

Źródło:
ABC News, TVN24.pl

Ląduje w filiżance wielu z nas każdego dnia, a niektórzy nie wyobrażają sobie bez niej poranka. Badacze z Uniwersytetu w Buffalo, którzy przyjrzeli się przeszłości kawy, ustalili właśnie, że jej najpopularniejszy gatunek zaczął pojawiać się na pierwszych krzewach już ponad pół miliona lat temu.

Naukowcy obliczyli, ile lat ma najpopularniejsza kawa na świecie

Naukowcy obliczyli, ile lat ma najpopularniejsza kawa na świecie

Źródło:
PAP, tvnmeteo.pl

Rozpoczęło się czwarte światowe blaknięcie raf koralowych. Jak potwierdzili badacze z amerykańskiej Narodowej Służby Oceaniczno-Atmosferycznej, doszło do niego w ponad połowie wodnych ekosystemów. Chociaż proces ten do tej pory był odwracalny, naukowcy obawiają się, że tym razem stracimy wiele raf.

Rafy koralowe blakną przez stres cieplny. "Przekroczyliśmy punkt krytyczny"

Rafy koralowe blakną przez stres cieplny. "Przekroczyliśmy punkt krytyczny"

Źródło:
Reuters, NOAA

Nowy gatunek mrówki, nazwany na cześć Lorda Voldemorta, czarnego charakteru z serii "Harry Potter", został odkryty w Australii. Jak tłumaczyli badacze, którzy wpadli na jego ślad, owad ma sporo wspólnego z Mrocznym Panem - ma smukłe i wydłużone ciało, a swoje dnie spędza w ciemnościach.

Oto mrówka Lorda Voldemorta. "Przerażający łowca w ciemności"

Oto mrówka Lorda Voldemorta. "Przerażający łowca w ciemności"

Źródło:
University of Western Australia

Charakterystyczny ślad na powierzchni Plutona przypominający serce najprawdopodobniej powstał w wyniku zderzenia z innym ciałem niebieskim. Doszło do niego, gdy karłowata planeta była jeszcze młoda. Nietypowy sposób kolizji wyjaśnia zarówno kształt, jak i na pozór niemożliwe położenie struktury.

Naukowcy rozwiązali tajemnicę serca na Plutonie

Naukowcy rozwiązali tajemnicę serca na Plutonie

Źródło:
The University of Arizona

Nawałnice nawiedziły w weekend Pakistan. Jak przekazały lokalne władze, gwałtowna aura przyczyniła się do śmierci ponad 40 osób. Ponad połowa z nich zginęła w wyniku rażenia piorunem. W południowo-zachodnich częściach kraju wprowadzono stan wyjątkowy.

W trzy dni w wyniku rażenia piorunem zmarło prawie 30 osób

W trzy dni w wyniku rażenia piorunem zmarło prawie 30 osób

Źródło:
PAP, Times of India

Kazachstan zmaga się z największą od 80 lat powodzią. Żywioł pustoszy ogromne obszary kraju, niesie ze sobą także ryzyko rozprzestrzenienia się niebezpiecznych chorób zakaźnych, między innymi wąglika. Dzieje się tak dlatego, że woda podmywa miejsca, w których składowane były szczątki zabitych i chorych zwierząt - podał w poniedziałek portal spik.kz.

Wody powodziowe podmywają siedliska wąglika

Wody powodziowe podmywają siedliska wąglika

Źródło:
PAP, spik.kz, tass.com, kt.kz

Po gorącym, a miejscami nawet upalnym weekendzie, w Chorwacji nastąpi diametralna zmiana aury. W tym tygodniu miejscami ma pojawić się śnieg, poza tym powieje silny wiatr - donosi w poniedziałek dziennik "Jutarnji list".

W Chorwacji jest upalnie. Lada moment miejscami spadnie śnieg

W Chorwacji jest upalnie. Lada moment miejscami spadnie śnieg

Źródło:
PAP

Ochłodzenie odczujemy zaraz po weekendzie, ale najzimniej będzie nieco później. Czy w najbliższym czasie możemy liczyć na powrót ciepła? Sprawdź długoterminową prognozę pogody na 16 dni, przygotowaną przez prezentera tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: nadciąga zimno, jakiego dawno nie widzieliśmy

Pogoda na 16 dni: nadciąga zimno, jakiego dawno nie widzieliśmy

Źródło:
tvnmeteo.pl